Ponadto w aktualnym IZ znaleźć można wiele innych ciekawych artykułów dotyczących młodzieży a także różnorodnych dziedzin życia zboru. Cieszymy się, Drodzy Czytelnicy, że mamy dla kogo pisać! Niech Bóg Was błogosławi!
Jestem pewna, że drogę do Kościoła Zielonoświątkowego pokazał mi Bóg. Pokazał mi drogę do siebie przez Jezusa Chrystusa, mojego Pana i Zbawiciela. Wyznałam Bogu swoje grzechy, prosząc o przebaczenie. Ofiarowałam swoje życie Jezusowi Chrystusowi, dziękując, że swoją krwią obmył mnie z grzechów. Pozwolił mi narodzić się na nowo, w Duchu Świętym. Wierzę, że jedyna droga do zbawienia jest przez Jezusa Chrystusa, którego kocham i uznaję za mego Pana i Zbawiciela. Pragnę mu służyć do końca moich dni. Teraz odnalazłam spokój. Wiem, że nie jestem sama. W moim sercu jest Jezus, mój Pan, dotyka mnie, napełnia Duchem Świętym. Przestałam się bać, wiem, że decyzje, które podejmuję, są najlepsze dla mnie, bo kieruje mną Jezus Chrystus, a On nigdy mnie nie skrzywdzi. W moim życiu zapanowała radość i wielka miłość do Boga. Wreszcie odnalazłam swoją drogę życia – jest nią Jezus Chrystus, mój Pan i Zbawiciel. Odnalazłam również rodzinę duchową – ten Zbór. Przyjmijcie mnie do siebie i wspierajcie w wierze w Jezusa Chrystusa. Ja obiecuję, że przez swoje życie postaram się nieść świadectwo wiary innym, aby oni też mieli szansę przyjść do Jezusa Chrystusa i narodzić się na nowo. Amen.
Jeszcze nie potrafiłam poradzić sobie z tym by poprosić Boga o pomoc. Ale próbowałam. Dużą przeszkodę stanowił mój mąż, który w ogóle nie chciał słyszeć o kościele zielonoświątkowym. Często się kłóciliśmy ale mówiłam do siostry: słuchaj, przyjdzie czas, że przyjdziemy. Ja lawirowałam między kościołem katolickim, byłam na Szarej kiedy jeszcze był tam kościół, zaglądałam na Jaracza, ale byłam tak słaba, że nie potrafiłam sama przychodzić. I mówiłam do siostry: zobaczysz, przyjdzie czas, że przyjdziemy. Bardzo głęboko w to wierzyłam i rzeczywiście tak się stało. Dwa lata temu mój mąż powiedział: choć idziemy do kościoła na Jaracza. Alleluja, cóż więcej mi potrzeba. Przyszliśmy tutaj no i wasza wiara, wasze uwielbienie Boga, zespół… Pieśni mnie tak ładują, tak wzmacniają moje „akumulatory”, że po prostu nie umiem tego nawet określić. No ale nie było się bez przeszkód, zaczęły się kłopoty wychowawcze z naszym synem, potem mój mąż Edward sięgnął po alkohol. Modliłam się do Boga by nas wzmocnił, prosiłam o miłość w naszym domu i żeby był z nami. Doczekałam się, wyznałam Bogu wszystkie moje grzechy, poprosiłam o pomoc. A wasze pieśni tutaj i wasze uwielbienie – to był czas gdy Bóg mnie dotykał. Odkąd Bóg zaczął mnie prowadzić moje życie zmieniło się, stałam się spokojniejsza, mogę rozmawiać o Bogu z każdym, w każdej chwili – nie ma problemu. Jest to dla mnie coś wspaniałego. Mogę powiedzieć jeszcze, że dziękuję Bogu, wierzę, że umarł za mnie na krzyżu, proszę o Bożą pomoc i uwielbiam śpiewać. I zakończę może tak, że całe życie śpiewać chcę Panu, tak jak śpiewamy w pieśni. Nie uzgadniałam tego dzisiaj z pastorem, on mi po prostu to wyjął z ust. Dziękuję bardzo.
Jeszcze nie powiedziałam tego, że miałam myśli samobójcze i nie chciałam żyć, chciałam popełnić samobójstwo. Jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie przed tym to był paniczny strach przed piekłem. To mnie po prostu paraliżowało, bo wiedziałam, że od razu taka osoba idzie do piekła. W tej całej desperacji przyszłam tutaj, Zaczęto się o mnie modlić, zaczęłam czytać Pismo Święte. Pewnego razu oddałam życie Bogu. Powiedziałam: Jezu, ja Ci oddaję całe moje życie, żebyś mnie zmienił, zmienił moje życie, bo ja nie potrafię tego zrobić, nie potrafię się zmienić, przestać myśleć o pewnych rzeczach. To było po prostu ponad moje siły. I wtedy zaczęło się zmieniać moje życie. Odeszła wszelka depresja, wszelkie smutki, płacze, histerie. Zaczęłam jeść, wracać do normalnego życia. Bóg zaczął wlewać radość w moje życie, pojawiał mi się uśmiech na twarzy, którego często brakowało i zawsze rodzice mi to wypominali. Ale po nawróceniu nastał bardzo trudny czas, ponieważ, gdy rodzice się dowiedzieli, że jestem w tym kościele, zaczęły się prześladowania. Zaczęli mnie dręczyć psychicznie i fizycznie. Najgorsze jest to, że oni nawet nie chcieli mnie wypuścić z domu, nie dali mi się wyprowadzić. I po prostu pewnego razu uciekłam. Tak naprawdę miałam wybór – albo Bóg albo rodzice, którzy wszystkim się zajmowali, wszystko mi dawali, całe utrzymanie, po prostu wszystko zapewniali. Ale jednak wybrałam Boga, wyszłam z domu nie mając nic. Nie miałam ubrań, nie miałam pieniędzy, mieszkania w Łodzi i nawet miałam zaległości na uczelni przez wcześniejsze problemy. Tak naprawdę nic nie miałam oprócz Boga. Ale jednak on cały czas trwał przy mnie i cały czas był. Bóg dał mi wszystko, dał mi wspaniałych przyjaciół chrześcijan, dał mi pracę, dzięki której mogę się utrzymać, pozwolił mi zaliczyć rok bez problemu. Z czasem też zaczął oddawać mi rodziców. Wszystko Bóg odmienił, nie zostawił mnie w ani jednym momencie na chwilę samej, ani razu. Chciałam Mu za to podziękować. Chwała Jemu za to. Bo zrobił coś cudownego z moim życiem. Amen.
Posted: 12 września 2009 by prezbiter Leave a Comment
Piotr Stępniak – Cierpienie (06.09.2009)
Niedziela 6 Wrzesień 2009
Kaznodzieja: Piotr Stępniak
Temat: Cierpienie
Rozmiar pliku: 20 MB
[Kliknij aby pobrać]